sobota, 22 listopada 2014

Rozdział II - Imprezowe Fairy Tail

   Dzień zaczął się niezwykle przyjemnie. Przebijające się przez budynki słońce oświetliło moją twarz, wyrywając mnie ze snu. Wstałam, przeciągając się leniwie. W pokoju panował straszny bałagan. Przekroczyłam porozrzucane ubrania i udałam się wprost do łazienki, żeby pobyć się mgły spowijającej mój umysł.
  Poprzedniego dnia film urwał mi się jeszcze przed wejściem do domu. Więc Gray pewnie musiał mnie do niego wnieść. Uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy pomyślałam o tym jakich mam wspaniałych przyjaciół.
   Wyszłam z łazienki gotowa do działania. W gildii miałam się stawić o dwunastej, więc miałam jeszcze trochę czasu.
  Zaczęłam od śniadania. Włączyłam radio i cicho nucąc, zaczęłam wybijać jajka. Po chwili w kuchni unosił się przyjemny zapach jajecznicy. Pochłaniając kolejną jej porcję, zastanawiałam się co włożyć na popołudniową imprezę. Już z pełnym brzuchem podeszłam do szafy, rozmyślając intensywnie. Wybrałam z niej  czarna spódniczkę i czerwoną bluzkę odkrywającą brzuch. Przyglądałam sięim przez chwilę badawczo, przymierzyłam i z uśmiechem zatwierdziłam swój własny pomysł. Włosy wyjątkowo rozpuściłam. Do paska przypięłam moje klucze w pasującym czerwonym futerale, a całość dopełniłam czarnymi szpilkami.W końcu z takiej okazji można się trochę poświecić.
  Z domu wyszłam nie całe pół godziny przed południem. Stukając obcasami, szybkim krokiem, podążyłam w stronę znanej mi cukierni. Gdy weszłam do sklepu moim oczom ukazały się tuziny słodkości. Podeszłam do lady, a sprzedawczyni z uśmiechem podała mi zamówione wczoraj ciasto. Było zapakowane w szczelne pudełko i papier prezentowy, a mimo to czułam jego słodki zapach. Nie mogłam się powstrzymać od kupienia jeszcze choćby małego ciasteczka dla siebie. Po długim wpatrywaniu i ślinieniu się do wystawki wybrałam małą różowa beze, która mimo iż nie droga wyglądała obiecująco. Po zapłaceniu należności za słodkości z ciężkim sercem zaczęłam kierować się do gildii.
Gdy tak maszerowałam skupiona na stawianiu kroków na nierównej drodze i zachwycona słodkością rozpływającą się w ustach, kątem oka zauważyłam coś różowego. Szybko podniosłam głowę i zobaczyłam Natsu... mijającego mnie bez słowa.
- Hej Natsu - krzyknęła za nim, ucieszona, że w końcu go spotkałam.
  Odwrócił się, zatrzymał i ze zdziwieniem patrzył na mnie.Widać było, że przerwałam mu rozmyślania nad czymś ważnym.
- Cz-cześć Lucy.Yyy... Gomen'nasai spieszę się, zobaczymy się w gildii.
  Obrócił się na piecie, machnął ręką i zniknął za rogiem.
  Zignorowałam zachowanie chłopaka i po chwili prawie wbiegłam do gildii. Byłam trochę spóźniona, ale po budynku dalej krzątało się mnóstwo osób.
- Tutaj Lucy! Chód mi pomóż! - usłyszałam dobrze mi znany głos Miry, dobiegający zza lady.
  Siadłam na wysokim krześle i przyglądałam się poczynaniom przyjaciółki. Dziewczyna z zapałem upychała coś  niebieskiego do ogromnego pudła.
- W samą porę. Proszę pomóż mi zakleić ten prezent. Lada chwila odezwie się Warren. A my jeszcze nie jesteśmy gotowi.- Mówiła szybko z delikatną paniką w głosie.
- Hem? Warren? Co jest w środku? - Przeskoczyłam szybkim susem przez ladę i zaczęłam zaklejać prezent.
-Nie ma czasu na wyjaśnienia.Warren stoi na straży. Ma nas ostrzec, jeśli Erza będzie się zbliżać. Szybciej Lucy!
  Błyskawicznie uwinęłyśmy się z pakunkiem, a Elfman położył go obok reszty prezentów. Dołożyłam również coś od siebie.
  Nie minęła minuta, a po gildii rozniósł się donośny głos Mirajane.
-Erza idzie !!!
  Aż zadzwonił o mi w uszach.Nieco zszokowana zaczęła rozglądać się dookoła. Najwidoczniej wszystko było już ustalone. Każdy zajął wyznaczone miejsce. Budynek jakby opustoszał, zostało tylko kilka osób siedzących przy stolikach i udających znudzenie.
  Czyjaś silna ręka wciągnęła mnie za bar. Tym razem moje szpilki nie zdały egzaminu.Wpadłam na Grey'a i leżąc na nim o mało co nie zaczęła się śmiać, jednak chłopak w porę zakrył mi usta, ze zmieszaniem wpatrując się w moją twarz, która znajdowała się niebezpiecznie blisko jego. To było nawet zabawne do momentu, aż zobaczyłam wściekłą twarz Juvi, ukrywającej się kawałek od nas.Spojrzałam znacząco na chłopaka leżącego pode mną, a potem na Mirę stojącą obok. Mieliśmy problem. Jeśli zaraz czegoś nie zrobimy, rozpięta się tu burza z piorunami gorszymi od tych Laxusa.
  Na szczęście kelnerka szybko domyśliła się o co chodzi. Stanęła przed wściekła dziewczyną i pokazała jej zdjęcie Grey'a trzymającego róże w ręce, wyciągniętej w stronę fotografa, (nikt, nigdy nie odważył się wnikać w historie tej fotografii) przechowywane właśnie na takie okazje.Wodna panna od razu się rozpromieniła, a ja korzystając z chwili jej nieuwagi sturlałam się z maga lodu, zszokowanego już kompletnie tą sytuacją.
  Chwile potem usłyszeliśmy trzask drzwi.Wstrzymałam oddech. Grey prychnął cicho w reakcji na moja minę. Jedna z moich dłoni wylądowała na jego ustach zaś druga na moich własnych. Ciężkie kroki kierowały się w naszą stronę.
- Spóźniłeś się Natsu - Mira próbowała zachować spokój.
  Odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej tak to wyglądało. Na  prawdę serce zaczęto walić mi jeszcze mocniej.
- Mamy jeszcze jakieś 45 sekund, widziałem jak Erza wychodzi z dormitorium. - mruknął od niechcenia, kierując się do kryjówki, odprowadzany wściekłym wzrokiem Mirajane.
  Dziewczyna chciała mieć wszystko dopięte na ostatni guzik i nienawidziła, gdy ktoś jej w tym przeszkadzał, a Natsu właśnie w tym był najlepszy.
  Chłopak posłał tylko nikły uśmiech w naszą stronę i usiadł na samym końcu baru. Za dobrze go znam, żeby sądzić, że ten uśmiech był szczery.
  Grey mruknął coś, ale moja ręka zagłuszyła dźwięk.Zapomniałam o niej całkiem. Delikatnie ją teraz opuściłam i szeptem przeprosiłam chłopaka.
  Po chwili ciche skrzypnięcie wypełniło gildie.Teraz to na pewno była Erza.
  Plan był prosty.
1. Czekamy, aż szkarłatnowłosa znajdzie się w gildii.
2. Wyskakujemy i krzyczymy "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ERZA"
3. Zaczynamy śpiewać urodzinowe piosenki typu "sto lat" itd.
  Problem w tym, że Scarlet to jednak Scarlet i nigdy nie wiadomo co z tego może wyniknąć. Dziewczyna mogłaby, na przykład zrobić szybką podmianę i zanim się obejrzymy pół gildii skończy bez głów, albo bez innych części ciała.
  Wszyscy drżeli ze strachu.Mira zaczęła pokazywać na palcach liczby.
3..
- Hej Mira.
2...
- ...Masz może ciast truskawkowe?
1...
- Nie, mam coś lepszego.
- STO LAT ERZA!! - wykrzyknęła cała gildia jednocześnie.
  Dziewczyna, siedząca na wysokim taborecie, zrobiła wielkie oczy i odchyliła się gwałtownie do tyłu. Jej nogi znalazły się w górze i usłyszeliśmy głuche łupnięcie ciała spadającego na podłogę.Tego się nie spodziewaliśmy. Mieliśmy przerąbane. Wstrzymałam oddech. Wszyscy zbledli do granic możliwości. Ci, których nie sparaliżował strach, próbowali wymknąć się niezauważeni z budynku.
- Raz. Dwa.Trzy. Nokaut! Uwaga proszę państwa wielka Erza została znokautowana. Uczcijmy to imprezką!!
  Natsu stał nad Tytanią i śmiał się beztrosko. Ten to zawsze ma wyczucie. Żegnaj Dragneel...
  Dziewczyna próbowała wstać, ale... zaczęła śmiać się tak bardzo, że opuściły ją wszystkie siły.Odetchnęliśmy z ulgą. To jeszcze nie nasz koniec. Różowowłosy podał rękę dziewczynie i uśmiechnął się tak jak tylko on potrafił. Tym razem był to całkowicie szczery uśmiech.
  Gildia wypełniła się śmiechem i zapachem alkoholu. Gray zaczął kłócić się z Natsu. Juvia przyglądała się swojemu wybrankowi z zachwytem. Cana wyzywała kolejne osoby do pojedynku w piciu. Gajeel naśmiewał się z Levy. Mirajane z uśmiechem stała za barem, co chwile wydając nowe porcje sake. Lissana i Elfman rozmawiali gdzieś z boku, śmiejąc się z czegoś. Exceedy latały wesoło nad naszymi głowami. Mistrz siedział tradycyjnie na swoim miejscu, przyglądając się swoim "dzieciom"  i z zadowoleniem popijając alkohol. Całą gildię wypełniała radość. Stare, dobre Fairy Tail. Moja rodzina.
  Zabawa trwała w najlepsze. Ale czy ktoś pamiętał o prezentach?
  Może jednak uda mi się zagarnąć ciasto dla siebie? A może Erza się podzieli?
  Usiadłam koło mocno już ciachniętej, czerwonowłosej dziewczyny pijącej z Caną.
- Erzuś nie chcesz otworzyć prezentów? - zapytałam cichutko, szczerząc się do niej.
  Scarlet oderwała się od kufla i zrobiła minę, która wskazywała na to... w sumie na nic nie wskazywała. Tytania po prostu się schlała. Gdy jej odrobinę nieobecny wzrok odnalazł moją twarz, uśmięchneła się i zaczęła zastanawiać się nad czymś bardzo intensywnie. Po chwili jednak z powrotem wróciła do kufla i łapczywie wypiła resztę napoju.
  No tak.To była przegrana sprawa. Ruszyłam wolnym krokiem, uważając, by szpilkami nie nadepnąć na kogoś leżącego na podłodze. Trochę dwoiło mi się w oczach. Wypiłam tylko kilka kufli. Wzrokiem błądziłam po wnętrzu szukając kogoś zdatnego do rozmowy. Duża część członków gildii leżała już, nieprzytomna na podłodze. Gromowładni zwineli się do domu przed drugą. Bisca i Alzack odpadli już na samym początku ze względu na Asuke. Gajeel odniósł śpiącą Levi,Wendy,Carle i swojego kota do domów, a sam też gdzieś zaginął. Elfman, jako mężczyzna, pił razem z Caną i Erzą. Lissana i Natsu kleili się do siebie gdzieś w kącie. Gray bezuczuciowo odganiał się, od rozpływającej się Juvie. Mira przyglądała się wszystkiemu polerując kufle i sprzątając bar. Podeszłam do niej z nadzieją na rozmowę.
-Miruś otworzymy prezenty? - spytała z nadzieją.
 Oczy białowłosej zrobiły się wielkie jak spodki. Z lękiem spojrzała na górę pudeł, leżących z boku sali. kufel niemal wypadł jej z ręki. Aż tak przeraziły ją nierozpakowane prezenty?
-Mistrzu..! - niemal wykrzyknęła - Z resztą nie ważne... - dokończyła zrezygnowana, gdy dostrzegła, że Maracov leżał ułożony wygodnie na podłodze za barem.
- Luce, chyba mamy problem. Musisz mi znów pomóc, proszę - widziałam powagę na jej twarzy i prośbę w jej oczach. Nie mogłam jej odmówić.
  Chwyciłam się lady, chwiejąc się na szpilkach, które nagle stały się bardzo niestabilne. Próbowałam wyczytać coś z jej twarzy, ale domyśliłam się tylko, że w jednym z pudeł musi być coś ważnego. No na przykład moje ciasto. Cholera, mogłam je zjeść. Nikt by się nie zorientował.
- O co chodzi? - odezwałam się w końcu po chwili namysłu.
- Musimy jak najszybciej otworzyć prezenty.
- Ale Erza nie kontaktuje, nikt już dzisiaj nie kontaktuje. Zostałyśmy tylko my, samotne- podparłam, głowę na rękach. Nagle zrobiło mi się jakoś smutno.
Rzuciłam szybkie spojrzenie w stronę chłopaków.
- Gray, jeszcze w miarę ogarnia, Natsu odleciał, nie ma bata, nie damy rady - jojczyłam, niemal spływając z lady.
- Gray jest w niezłej formie, Natsu zaraz wytrzeźwieje, szybko spala alkochol. Niestety musimy ich odciągnąć od romansów. Są nam potrzebni. A teraz słuchaj...
  Skupiłam całą swoją uwagę na tym by zrozumieć plan Miry. Wszystko było w miarę jasne. Najważniejsze to doprowadzić Scarlet do porządku. Tym zajęła się białowłosa. Ja miałam zająć się Gray'em, Natsu i resztą niedobitków.
  Ściągnęła buty i podeszła do maga lodu. Na jego kolanach spała niebieskowłosa dziewczyna, a on siedział z zamkniętymi oczami i rękami zaplecionymi za głową.Trudno mi było zepsuć ten słodki obrazek. Ale obowiązek to obowiązek.
- Grey? - szepnęłam, upewniając się czy na pewno nie śpi.
- Co jest? -mruknął ospale, otwierając oczy
- Mamy mały problem i cię potrzebujemy
  Chłopak przeciągnął się, spojrzał na dziewczynę leżącą na jego udach i trochę się wzdrygnął. Uśmiechnęłam się do niego porozumiewawczo. Odwzajemnił uśmiech i ostrożnie zdjął głowę Juvi z nóg.
- A więc o co chodzi? - zapytał wstając
  Streściłam mu sytuacje, a on błyskawicznie udał się w stronę Mirajane.
  Ja natomiast podeszłam na palcach do Natsu i śpiącej na jego torsie dziewczyny. Szturchnełam chłopaka delikatnie nogą. Zero reakcji.
- Natsuu - powiedziałam trochę głośniej niż powinna, pochylają się nad nim.
  Lissana poruszyła się niespokojnie. Smoczy zabójca gwałtownie otworzył oczy i spojrzał w moje brązowe tęczówki. Chwile potem jednak jego wzrok uciekł niżej. Wyprostowałam się i kopnęłam go mocniej niż wcześniej.
- Wstawaj zboczeńcu. Potrzebujemy cię.
  Było już dobrze po trzeciej, gdy wszyscy, którzy byli jeszcze zdolni ustać na nogach, zebrali się wokół Erzy otrzeźwionej przez magów. Miało się właśnie odbyć rozpakowywanie prezentów urodzinowych. Scarlet podeszła do największego z pudeł. Kucnęła przy nim i usiłując się chwile z papierem zaczęła otwierać pakunek. To co zobaczyła w środku przeszło jej najśmielsze oczekiwania...


★★★★★★★★★★
Chyba domyślacie się co mogło tak za chwycić Erze :p
Chętnie 'wysłucham' wszelkich:
Rad
Pomysłów
Uwag
Itd.
Zachęca do komentowania
Nie gryze ;3
EDIT: Chyba wszystkie błędy poprawione :D
Względnie brak przecinków ;)
Mam nadzieje że wybaczycie :*

1 komentarz:

  1. Mwhahahhaha. Z tym wysłuchaniem to i tak nie masz wyboru kochana :333
    O niebo lepiej. Wreszcie jest dłużej, aż milej się czyta ^^
    Parę ortograficznych, braków spacji po kropce, a poza tym BARDZO dobrze :>
    Zboczony Natsu jest zboczony, nieładnie >3<
    Czekam na kolejny rozdział, rly.
    I nadal proszę Cię, że jakbyś tam coś mi ponownie wspomniała w spamie, to od razu wpadnę *^*
    Bajo~~!

    OdpowiedzUsuń